MALUCH

Trzydniówka

Trzydniówka

Nie, nie mówię tu o wyjeździe 🙂  Raczej o czymś mniej przyjemnym dla rodzica jak i dziecka. A mianowicie o takim potworku, który męczy dzieci  i nazwa się gorączka.

Młody poza drobnymi przeziębieniami, nie chorował, nie miał gorączki, wymiotów. Na szczęście. Nie mogło się obyć bez niczego . Ostatnio dopadła go gorączka 40 stopni. Nie wierzyłam patrząc na termometr, kolejny raz zmierzyłam i jeszcze raz i potwierdzała się liczba na wyświetlaczu.

Objawiło się to pobudką nad ranem.  Poszłam po malucha do pokoju i wyczułam, że był cały rozpalony. Pomyślałam, że może to od ząbkowania, chociaż nawet przy tym nie miewał gorączki. Miałam w apteczce Paracetamol, więc mu to podałam, gorączka nie ustąpiła. Przez cały, calusieńki dzień temperatura wahała się pomiędzy 39-40 stopni. Nie mogłam jej zbić do niższej. Mimo to pierwszego dnia młody bawił się i normalnie funkcjonował. Postanowiliśmy udać się do lekarza, lepiej dmuchać na zimne. Okazało się, że to trzydniówka i lekarka zaproponowała co 4 godziny na zmianę dawać Nurofen i Paracetamol. Powiedziała, że jak nie przejdzie do wskazanego dnia, byśmy przyszli jeszcze raz.

Drugi dzień był marny dla malucha, był ospały, niechętny do zabawy, przeleżał na kanapie. Gorączka nie chciała ustąpić. Przykro było na to patrzeć jak się męczy. Nie miał, życia w sobie, aż tęskniłam za jego śmiechem, płaczem  a nawet rozrabianiem.

Trzeci dzień podobnie i nadal wysoka temperatura. Stwierdziłam, że następnego dnia ponownie udam się do lekarza. Jednak rano jak ręką odjął, maluch był radosny, bez gorączki i wrócił do siebie.

Ale to nie wszystko… po dwóch dniach od gorączki, młodego wysypało na brzuszku, pleckach nogach i polikach. Pomyślałam, że lekarka się myliła i coś jest nie tak. Mąż udał się do lekarza, no i znów potwierdziła się trzydniówka, a raczej objawy po niej. W sumie wyglądało to tak, że syn miał trzy dni gorączkę dwa dni przerwy i dwa dni wysypkę. I to całe pojęcie trzydniówki J teraz to już wiem

 

Może cię zainteresować