Przyjęło się!
Wiele razy słyszałam stwierdzenie, że najmłodszy w rodzinie ma najlepiej. Żyje jak pączek w maśle, wszyscy mu dogadzają i jest…rozpieszczony. Rozpieszczony nie tylko przez rodziców ale również często przez rodzeństwo, które ustępowało w wielu sytuacjach. Takie dziecko jest rozwydrzone – nie jeden by pomyślał. Dlaczego najmłodszemu przyczepiliśmy łatkę rozpieszczonego i rozwydrzonego? Od bardzo dawna się nad tym zastanawiam bo…jestem najmłodsza z mojego rodzeństwa. Czy rzeczywiście żyłam jak pączek w maśle?
Pączek w maśle to ja!?
Nie zapomnę powtarzających się sytuacji – spacer z mamą, mama spotyka znajomą sprzed lat i tekst „to Twoja najmłodsza, ooo jaka pannica” lub w drugą stronę „to moja najmłodsza”. Aj czułam zawsze to zażenowanie, tym bardziej, że byłam nastolatką i nie czułam się taka mała. Wiele razy moje starsze rodzeństwo „wypychało” mnie na zwiady co dzieje się w „Dynastii”(serial czasem zabroniony) – miałam kątem oka popatrzeć w TV co się dzieję i zdać relację. Zazwyczaj zostałam przyłapana przez rodziców i mały ochrzan. Mój najstarszy brat (starszy o 9 lat) – puszczał mi kabaret Smolenia (z przekleństwami) namówił mnie do nauczenia się, nagrał na kasetę magnetofonową i szantażował. Brata w tamtym czasie traktowałam jak wzór do naśladowania a on mi z takimi rzeczami. Musiałam być mu posłuszna, bo bałam się, że powie rodzicom. W szkole też nie miałam łatwo. Wszyscy chodziliśmy do tej samej podstawówki i to porównywanie, ach.W późniejszym czasie też nie było lekko. Wszyscy poszli na studia dzienne a ja odmieniec chciałam pójść na zaoczne. Ile się z tym miałam, to tylko ja wiem…
Wieczne porównywanie do starszego rodzeństwa nie należało do przyjemności. Wszystko co złe to zawsze na mnie. Wiele razy chciałam im dorównać. Jednak siła przebicia nie jest prosta.
Czy musi tak być?
Może dlatego, że doświadczyłam bycia najmłodszą w rodzinie, chcę odstąpić od tego kitu, że najmłodszy ma najlepiej. Owszem, różnie to bywa. Mówi się, że jak urodzi się drugie czy trzecie dziecko, zaniedbuje się pozostałe dzieci kosztem najmłodszego z nich. Z mojego punktu widzenia, gdy patrzę na Borysa, jest tym naszym małym Boryskiem, Lili i Juli traktują go jak malutkiego. Co prawda ma przetarte szlaki, nie dmuchamy nie chuchamy na niego, ale nie ma łatwo. Póki co on jest czasem odtrącany przez starsze rodzeństwo bo jest „mały” i wszystko psuje. Najmłodszy musi „zasłużyć” na akceptacje starszaków by mieć wolna drogę. Jeszcze długa droga przed Borysem, ale wiem, że różnica wieku niedługo się zatrze i ten mały psuja, zasłuży sobie by wkroczyć do bandy. Czy jest idealna różnica wieku między dziećmi?
Najmłodszy najbardziej kochany
Z mojego punktu widzenia kolejna bzdura. Jak urodził się najmłodszy, bardzo dużo czasu trzeba było małemu Bzyczkowi poświęcić, ale jeszcze więcej starszakom. To oni potrzebowali dużo uwagi i poświęconego czasu, miłości i tu się odwołam do najstarszego. Z jedynaka w ciągu dwóch lat zyskał dwójkę rodzeństwa. Brawo dla niego bo dzielnie przyjął rodzeństwo. Nie ukrywam, że w pewien sposób staraliśmy wynagrodzić starszakom, czas który poświęcać najmłodszemu. Nie chcieliśmy by poczuli się odtrąceni, dlatego nasza praca nad nimi nie była łatwa. Na szczęście oni po części rozumieją. Dodatkowo zdradzę, że dzięki najmłodszemu nauczyli się samodzielności. Zalety czerpią jeden od drugiego na tej samej pozycji. Miłość do dzieci dzielę na trzy, a TY?