Mazury cud natury
Wyjechałam z moich pięknych Mazur do Stolicy ponad 10 lat temu. Jak to nowe miejsce to nowe znajomości. Często padało pytanie skąd jestem. Rzadko kto wiedział gdzie jest Pisz, dlatego też od razu dołączałam, że z Mazur. Nie było osoby, która nie pękała z zachwytu. Wtedy tego nie rozumiałam, gdyż dla mnie to była codzienność. Jezioro, lasy, niewielka miejscowość i wszystko to w zasięgu ręki. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam o co chodziło pytającym. Ten zachwyt, te ochy i achy. Niewątpliwie Mazury to piękne malownicze miejsca, nieprzypadkowo nazwane Zielonymi Płucami Polski. W związku z tym, że sporo osób wyjeżdża na Mazury, chciałam pokazać miejsce, które może Ci się spodobać. Szczególnie jeśli jest to wyjazd z dziećmi – Mazurolandia.
Szczerze Ci powiem, że niewiele jeździłam po Mazurach. Znam Pisz i okolice i to byłoby na tyle. Kiedyś ogólnikowo napisałam o naszym pobycie na Mazurach – zobacz jak tu pięknie. Jednak Mazury skrywają miejsca tajemnicze, o których pewnie nie wiedziałabym gdybym nie miała dzieci. Takie też odkryliśmy w jedne z wakacji. Spontanicznie wybrałam się z dziećmi, mamą, siostrą, drugą siostrą i jej rodziną do Mazurolandii. Ten park atrakcji położony jest w Gierłoży koło Kętrzyna. Startowaliśmy z Pisza, czyli jechaliśmy około godziny. Droga prowadziła nas głównie przez lasy i małe miejscowości. Także widoki bardzo atrakcyjne.
Co to jest Mazurolandia?
Z pewnością jest to park atrakcji dla dzieci i nie tylko. Wierzę, że nie jeden tatuś byłby zachwycony. Na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie, bez względu na wiek. Od basenu z kuleczkami, dmuchane zjeżdżalnie, przejazdem kolejką, strzelnicę czy park militariów. Także do konkretów…
W Mazurolandii byliśmy pod koniec sierpnia. Ze względu na to, w tym czasie nie było tłoczno. Na samym wejściu witają nas żywe zwierzęta i wystrugany z drzewa niedźwiedź. Jest także plan parku, by móc zapoznać się z obszarem. Gdy wkroczymy na sam plac parku, po prawej stronie były wyeksponowane najciekawsze regionalne miniatury zabytków położone na terenie Warmii i Mazur. Są to piękne historyczne miniatury, bardzo precyzyjnie wykonane. Zobaczyć można m.in. Bazylikę w Św. Lipce, Zamek w Malborku, Zamek w Reszlu. Dodatkiem jest makieta Wilczego Szańca czy niemiecki pocisk z II wojny Światowej – rakieta V1. Tuż obok stoją dwie chaty – mazurska i warmińska, które zaopatrzone są w detale dawnych lat.
Na przeciwko znajduje się dość spora miniatura Zamku Krzyżackiego w Malborku a za nim Grodzisko Rycerskie. Tu mój Julek przepadł. A to dzięki Panu, który zachęcił go do zabawy. Jego charakteryzacja była świetna, do tego Juli mógł wyglądać zupełnie jak on. Było przymierzanie stroju, były historie i była Strzelnica. Trochę mnie ominęło, bo w tym momencie biegałam z Borysem na placu zabaw.
Po drugiej stronie rozrywka dla dzieci – basen z piłeczkami i dmuchana zjeżdżalnia. Tuż obok kolejka w cenie biletu. Jeden lub dwa przejazdy (nie pamiętam) dla jednego dziecka, jednak jeździliśmy do woli, korzystając z uprzejmości bardzo miłego Pana obsługującego kolejkę. Nie było chętnych, a my chętni jak zwykle 🙂
Następnie popędziliśmy dowiedzieć się co skrywa wielki namiot. Wyeksponowana była wystawa, można powiedzieć, że wszystkiego po trochu z II Wojny Światowej. Gabloty z przeróżnymi detalami, życie od kuchni, czyli oryginalny kredens, który miała nie jedna babcia
- Mazurolandia
- Park miniatur
Historia i plac zabaw
Co mają ze sobą wspólnego? To właśnie gwarantuje Mazurolandia pomiędzy zabawą możesz wpleść trochę historii i dzięki temu to będą wyjątkowe chwile spędzone z dziećmi. Trochę opowieści Twoich, trochę legend Pana może przenieść dziecko w zupełnie inny świat.
Plac zabaw jest rozłożony niemalże w każdym kierunku Mazurolandii. Także, mimo sporej ilości odwiedzających park, wszystko rozeszło się równomiernie. Pod tym względem park jest świetnie przygotowany. Tuż przy miejscach do zabaw rozstawione są ławki. Można tu chwilę odetchnąć między kolejnymi atrakcjami.
- Mazurolandia
Jakie są moje wrażenia?
Podsumowując szczerze i bez owijania w bawełnę. Pojechałam tam nie wiedząc dokładnie gdzie jadę. Siostra po krótce powiedziała mi o jakimś parku z miniaturami i ekspozycjach militarnych. Przede wszystkim nie wiedziałam czy warto tam jechać z trójką dzieci, które nie są chętne na spacerowanie i oglądanie miniatur, o których nie mają pojęcia. Jak weszłam do samego parku, ręce mi opadły. Zobaczyłam spory obszar parku i od razu byłam na nie…
Powiem Ci, że moje dzieci przepadły a wraz z nimi ja. Podobnie dzieci mojej siostry. Prawdopodobnie nie były zadowolone, że nie mogą dotykać miniatur, bo ciekawość jest zawsze. W przeciwieństwie jednak, wszystko inne zupełnie było strzałem w dziesiątkę. Wiesz co było dla mnie plusem tego miejsca? Godne uwagi było zaangażowanie ludzi, którzy tam pracowali. To się jednak bardzo czuje. Tak miłego nastawienia od dawna nie doświadczyłam. Czasem odczuwam w różnych miejscach jakby ktoś pracował za karę a tu wręcz przeciwnie. Sami z siebie zachęcali dzieci do zabawy i namawiali dorosłych do włączenia się do zabawy. Czas w tym miejscu jest nieograniczony. Możesz spędzić tam tyle czasu ile będziecie chcieć. My byliśmy coś około 4 godzin. Dzieci wyhasały się na sam koniec wakacji i bardzo miło wspominamy pobyt. Mazurolandia (!) spełniłaś oczekiwania moje i moich dzieci.
Oby więcej takich tematycznych miejsc!